czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 13

-Zaczekasz na mnie po treningu?- poprosiła Lilli, gdy wchodziłyśmy na Allianz
-Jasne, poczekam, wrócimy razem- uśmiechnęłam się i skręciłam w stronę mojego gabinetu. Musiałam wypełnić dużo różnych dokumentów. Nikt do mnie dzisiaj nie przyszedł, a Bayernu miał krótszy trening. Gdy Lilka poszła się przebierać, ja czekałam na nią przy recepcji. Zauważyłam Mitchella Weissera idącego w moim kierunku
-Heej bejbe, może wyskoczysz ze mną gdzieś dzisiaj?
-Yyy- byłam zaskoczona, nie wiedziałam co powiedzieć.
-Sorry Mitch, ona idzie ze mną- zawołał Holger, obejmując mnie ramieniem.
-Sorry Holger, ale nie idę z Tobą.- powiedziałam gdy odeszliśmy kawałek dalej.
-Jak to?
-Obiecałam Lilly, że wrócę z nią do domu.
-Echh- obrońca był zawiedziony,
-Przyjadę później, jak chcesz. Pa kochanie – wspięłam się na palce i pocałowałam Go w policzek.
-Dobrze, czekam o 17. Pa.
Pobiegłam do wyjścia.
-Cześć Evy! Co tak długo.
-Weisser zaprosił mnie na randkę.
-hahahhahaah. Suchar.
-Chodź, jedziemy.- powiedziałam i wsiadłyśmy do auta. Byłyśmy już niedaleko od  domu, przejeżdżałyśmy na zielonym świetle, gdy zauważyłam auto pędzące na nas z prawej strony. Chciałam wyhamować, ale nie udało się. Samochód uderzył w nas z dużą siłą. Stoczyłyśmy się na  pobocze i uderzyłyśmy w drzewo. Zszokowani przechodnie wezwali pogotowie.
*Holger*
Martwiłem się o Nią. Wybiła 18, a jej nadal nie było. Mogła chociaż zadzwonić, że nie przyjdzie. Usłyszałem dzwonek telefonu. Odebrałem telefon z nadzieją, że to Evy. To jednak nie była ona, tylko Philips.
-Holger! Ubieraj się, zaraz będę.
-Po co?
-Jedziemy do szpitala.
-Jak to? Dlaczego?- zapytałem przeczuwając najgorsze.
-Evy i Lilka miały wypadek.
-Nie! Jak to?!
-Jakieś auto w nie wjechało.
*
Parę minut później przyjechał Philips. Udaliśmy się do szpitala. Już na miejscu spotkaliśmy Manu. Po chwili wbiegł Mario.
-Przepraszam, gdzie znajdziemy Lilianę Neuer i Evelyn Lahm?- zapytał Manuel, ponieważ był najbardziej opanowany.
-Sala 226, zaprowadzę panów.- powiedziała pielęgniarka kierując się w stronę windy. Gdy doszliśmy na miejsce, czekaliśmy na lekarza.
-Dzień dobry, panowie do panienek Lahm i Neuer?- Są panowie z rodziny?
-Em tak.- powiedzieliśmy razem,
-No więc zapraszam do gabinetu.
-Co z nimi?- zapytał od razu Mario.
-Na razie są obie w śpiączce, a ich stan jest stabilny.- odetchnęliśmy z ulgą.- panna Neuer ma wstrząśnienie mózgu  i miała operację prawej nogi.
-Ale będzie mogła grać?- zaniepokoił się Manuel.
-Owszem, będzie. Panienka Lahm ma zaś złamaną rękę i przebyła operację.
-Jaką operację?!- Philips już nie panował nad emocjami.
-Złamane żebro wbiło się w płuco. Dziewczyny miały szczęście, gdyby jechały szybciej- obie nie przeżyłyby.
W myślach dziękowałem Bogu, że Evelyn nie lubi szybkiej jazdy.
-Możemy je zobaczyć?-zapytał z nadzieją Mario.

-Oczywiście. Ale będziemy je wybudzać dopiero jutro, jeżeli ich stan na to pozwoli. Udaliśmy się do ich Sali. Siedzieliśmy w ciszy aż do późnego wieczora.

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 12.

-Lewandowski?!-wrzasnęłam kiedy zobaczyłam go w salonie Manu.
-Ooo to Wy się znacie?-cieszyła się mamuśka.
-Niestety tak.Co tu się dzieje?-zapytałam.
-Nie uważasz Liluś że Robert jest cudowny?
-Nie!Uważam że jest brzydki i że gwiazdorzy.-powiedziałam poirytowana.
-Oj Liliano!Pasujecie do siebie!
-Nie!ja kocham Mario a nie tego lalusia!-wkurzyłam się.
-Lili ja Ciebie kocham!-wtrącił się Lewy.
-A ja Ciebie wręcz nienawidzę.-rzuciłam w stronę napastnika i momentalnie wyszłam.
Miałam dość.Niech ona przestanie się wtrącać w moje życie!I będę z Mario czy jej się to podoba czy nie.
-Liluś,czy mamuśka znów coś zrobiła?-zapytał Mario kiedy wróciłam wściekła do domu.
-Ona próbowała mnie zeswatać z Lewandowskim!
-Co?!
-Tak właśnie.Mam jej dość.-rzekłam.
-Kiedy wyjeżdża?
-Nie wiem.mam Nadzieję że jak najszybciej.
*Następnego dnia
Rano obudziłam się sama bo Mario poszedł na trening.Popatrzyłam na zegarek.
-Świetnie,już 12.-westchnęłam.
Po godzinie zadzwonił do mnie Manuel.Powiedział że ma dla mnie niespodziankę i żebym jak najszybciej do niego przyszła.
*U Manu*
-Tato?!-krzyknęłam szczęśliwa kiedy zobaczyłam swojego tatę.-Co Ty tu robisz?
-Lili córeczko!Jak to co?Na mecz Bayernu przyjechałem!-powiedział z dumą.
-Ano tak mecz z BvB za 2 tygodnie.
-Właśnie.-rzekł i zamachał szalikiem Bayernu.-A co u Ciebie?
-Bardzo dobrze.-odpowiedziałam uśmiechnięta.
-A czy Ty przypadkiem nie miałaś mieszkać z Manu?-zapytał.
-Miała!Ale mieszka z chłopakiem!-wtrącił się brat.
-Jezu Manuel!-rzekłam i rzuciłam brata poduszką.
-Oooo czy ja o czymś nie wiem?Z chłopakiem?
-Tak.Ma na imię Mario i jest piłkarzem Bayernu.
-Mandzukić..?-zapytał tato a jego oczy błysnęły ze szczęścia.
-Tak tato.-uśmiechnęłam się.
-Gratulacje Liluś!-cieszył się.-Piłkarz!A na dodatek Bayernu!Jestem z Ciebie dumny!
-Dzięki.Fajnie że chociaż Ty się tego cieszysz.
-A mama?
-Haha a to to mi przecież zabroniła się z Mario spotykać.
-Czy ona oszalała?Naturalnie że możesz się spotykać z Mario.-oburzył się tato.-W sumie to z chęcią go poznam.
-Naprawdę?To może przyjdziemy wieczorem?-zaproponowałam.
-Jasne.Będziemy czekać.-odparli równocześnie tato i Manuel.