Poszłam do siebie do pokoju.Ale po chwili zeszłam do kuchni trochę popodsłuchiwać rozmowę Manu i mamy.
-Mamo powinnaś dać jej spokój.Jest już dorosła.-bronił mnie mój brat.
-Tak,dam jej spokój a za kilka miesięcy zostanę babcią.
-WTF?!O czym ona mówi?!-zastanawiałam się.
-Lila nie jest typem dziewczyny która idzie z byle kim do łóżka!Mamo ogarnij się!-słychać było że Manu też ma jej dość.
Wściekła poszłam do pokoju.Nagle zadzwonił mój telefon.To był Mario.
-I co?Jest aż tak źle?-zapytał
-Masakra!Ona jest psychiznie chora!Ma jakiejś chore urojenia!Ratuj mnie nie wytrzymam z tą wariatką!
-Hm....mam pomysł.
-No jaki?
-Wprowadź się do mnie.Będziesz miała mamuśkę z głowy.-zaproponował.
-Naprawdę?
-Jasne!
-Dobra będe za godzinkę.-powiedziałam i się rozłączyłam.Zaczęłam pakować moje rzeczy po czym z torbą po cichu zeszłam do przedpokoju.
-MANU!-szepnęłam.-Gdzie mamuśka?
-W ogrodzie.A Ty gdzie?
-Wyprowadzam się do Mario.Mam dość mamy.-rzekłam.
-Jak uważasz..idzie tu!No idź!
-Lilli?A Ty gdzie się wybierasz?-zawołała z salonu ale ja zdążyłam już wyjść.-Manuelu gdzie poszła Twoja siostra?
-Yyy....nie wime.Chyba się przejść.-skłamał.
*godzinkę później*
-Nie mam pojcia co dalej.-szepnęłam przytulając się do Mario.
-Wszytsko się jakoś ułoży zobaczysz Liluś...
-No właśnie nie wiem!Mama zabroniła mi się z Tobą spotykać..i nie wiem na ile w Monachium zostanie...
-Wyjedźmy gdzieś.Zapomnisz chociaż na chwilkę o tym wszystkim co?
-Tylko gdzie?-zapytałam.
-Do Chorwacji.Dokładniej do Slavonskiego Brodu.Zatrzymamy się u mojej mamy...co Ty na to?I tak Pep dał nam dwa tygodnie wolnego..
-Ym..jasne jedziemy.-uśmiechnęłam się.
-Naprawdę chcesz?
-Pewnie że tak!
W nocy obudził mnie dzwonek do drzwi
-Pójdę otworzyć.-rzekł Mario.
Ja również po cichutku zeszłam po schodach zobaczyć kogo to niesie.
Ale osobę którą ujrzałam nie spodziewałam się tu nigdy....
wtorek, 26 lutego 2013
czwartek, 14 lutego 2013
8.Zakazów mamuśki ciąg dalszy....
Od razu złapałam za telefon i zadzwoniłam do Mario.
-Mama zabroniła mi się z Tobą spotykać!-szlochałam
-Liluś nie płacz.Jakoś to będzie...
-Teraz będzie mnie pilnowała!
-Mam pomysł.Jutro o 12 w parku.
-Jasne,spróbuję przyjść...-nieco się uspokoiłam.
-No ale nie płacz.Pomyśl sobie o jutrze.-powiedział chorwat
-Oki..jakoś dotrwam.TZo do jutra.-rzekłam i się rozłączyłam.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać w poduszkę.Po chwili wyszłam na sekundę z pokoju i krzyknęłam:
-Pozatym w związku nie liczy się wiek tylko uczucie!!!!-wrzasnęłam
-Zabraniam Ci Liliano!
-Mam Cię dość!-krzyknęłam i wróciłam do pokoju trzaskając drzwiami.
Następniego dnia na moje szczęście w czasie kiedy miałam spotkać się z Mario w parku mama gdzieś poszła.Manu też nie było.
Po cichutku zeszłam po schodach i wyszłam z domu.
*w parku*
-Mario!-krzyknęłam i przytuliłam się do piłkarza.
-Lili wszystko Ok?
-Taa....mamuśki nie ma to przyszłam.
-Wiesz muszę Ci się do czegoś przyznać.-rzekł napastnik.
-No to mów.-uśmiechnęłam się.
-Yyy...bo ja....chyba...się w Tobie zakochałem Lilli..-wykrztusił z siebie.
-Chyba?-w głębi ducha czułam to samo co Mario.
-Napewno.-powiedział a ja przysunęłam się bliżej chorwackiego napastnika..już mieliśmy się pocałować ale wtem usłyszałam krzyk mamy.
-LILIANO!!!Nie pozwalam!!-wrzasnęła.
-O nie..-szepnęłam po czym pocałowałam Mario.
Wiedziałam że taka okazja się nie powtórzy i że mama będzie wściekła.Miałam ją gdzieś.Teraz liczył się tylko Mario.
-Wyczuwam kłopoty.Lepiej już pójdę.Do zobaczenia.-rzekłam,pocałowałam Mario po raz drugi i ruszyłam w stronę wściekłej mamy.
-Moja panno miarka się przebrała!Czyś Ty zgłupiała do końca?!
-Nie i nie widzę w tym nic złego!
-Ale ja widzę!Natychmiast do domu!
*w domu*
-Liliano zapowiadam Ci że masz zakaz wychodzenia z domu!-zadecydowała
-Tak tak Ty sobue możesz zakazywać.-mruknęłam
-Mogę i zakazuję!......
-Mama zabroniła mi się z Tobą spotykać!-szlochałam
-Liluś nie płacz.Jakoś to będzie...
-Teraz będzie mnie pilnowała!
-Mam pomysł.Jutro o 12 w parku.
-Jasne,spróbuję przyjść...-nieco się uspokoiłam.
-No ale nie płacz.Pomyśl sobie o jutrze.-powiedział chorwat
-Oki..jakoś dotrwam.TZo do jutra.-rzekłam i się rozłączyłam.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać w poduszkę.Po chwili wyszłam na sekundę z pokoju i krzyknęłam:
-Pozatym w związku nie liczy się wiek tylko uczucie!!!!-wrzasnęłam
-Zabraniam Ci Liliano!
-Mam Cię dość!-krzyknęłam i wróciłam do pokoju trzaskając drzwiami.
Następniego dnia na moje szczęście w czasie kiedy miałam spotkać się z Mario w parku mama gdzieś poszła.Manu też nie było.
Po cichutku zeszłam po schodach i wyszłam z domu.
*w parku*
-Mario!-krzyknęłam i przytuliłam się do piłkarza.
-Lili wszystko Ok?
-Taa....mamuśki nie ma to przyszłam.
-Wiesz muszę Ci się do czegoś przyznać.-rzekł napastnik.
-No to mów.-uśmiechnęłam się.
-Yyy...bo ja....chyba...się w Tobie zakochałem Lilli..-wykrztusił z siebie.
-Chyba?-w głębi ducha czułam to samo co Mario.
-Napewno.-powiedział a ja przysunęłam się bliżej chorwackiego napastnika..już mieliśmy się pocałować ale wtem usłyszałam krzyk mamy.
-LILIANO!!!Nie pozwalam!!-wrzasnęła.
-O nie..-szepnęłam po czym pocałowałam Mario.
Wiedziałam że taka okazja się nie powtórzy i że mama będzie wściekła.Miałam ją gdzieś.Teraz liczył się tylko Mario.
-Wyczuwam kłopoty.Lepiej już pójdę.Do zobaczenia.-rzekłam,pocałowałam Mario po raz drugi i ruszyłam w stronę wściekłej mamy.
-Moja panno miarka się przebrała!Czyś Ty zgłupiała do końca?!
-Nie i nie widzę w tym nic złego!
-Ale ja widzę!Natychmiast do domu!
*w domu*
-Liliano zapowiadam Ci że masz zakaz wychodzenia z domu!-zadecydowała
-Tak tak Ty sobue możesz zakazywać.-mruknęłam
-Mogę i zakazuję!......
niedziela, 10 lutego 2013
7.Kino i wizyta mamuśki...
-Manuel wychodzę!-krzyknęłam do brata który w salonie grał w Fifę.
-Zaraz,zaraz a Ty gdzie?-zapytał Manu błyskawicznie wstając z dywanu.
-Do miasta.A co?Książkę piszesz że muszę Ci się spowiadać?
-Nie no...tylko wróć o przyzwoitej porze bo mamuśka dzisiaj przyjeżdża.
-Co?!No dobra postaram się być na 17.-odrzekłam,zamknęłam drzwi i wyszłam.
Przed domem czekał na mnie Mario.
-Hej,co masz taką minę?-zapytał.
-Ech...mamusia przyjeżdża dzisiaj.Będe musiała wysłuchiwać jej mądrości życiowych.
-Współczuję.Jak dobrze że moja mamuśka w Chorwacji mieszka i nie często mnie odwiedza.
-Dzięki.Ty to masz fajnie.-odrzekłam
-Oj nie przesadzaj.Idziemy do kina?-zmienił temat Mario.
-Jasne.-odpowiedziałam bez zastanowienia.-Na co?
-Może horrorek?
-Z miłą chęcią!-odrzekłam.
*w kinie*
-Lila!!-powiedział Mandzu.
-Co?
-Patrz kto tam jest.-rzekł i wskazał na...Lewego.
-Hahahaha-wybuchnęłam śmiechem.
-Lewcio w kinie?Że też nie boi się z tym ryjem gdzieś pokazać....
-Hahaha właśnie...
-Dobra chodźmy na ten film.-rzekł Mario.
*2 godziny później*
-Szkoda że nie możemy spędzić ze sobą całego dnia...
-No niestety.Mamuśka wzywa.-na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze.
-Nie martw się.jakoś przeżyjesz.-próbował pocieszyć mnie Mandzu.
-Ale cięzko będzie.Oki,to do jutra.Paa..-rzekłam,dałam Mario buziaka w policzek i niechętnie weszłam do domu.W salonie czekał Manu.
-Ej a mama gdzie?-zapytałam rzucając torbę na ziemię.
-W kuchni.Obserwowała czy idziesz.
-No świetnie.Wszystko widziała,-złapałam się za głowę i cicho weszłam do kuchni.
-Liluś córeczko!Jak ja Cię dawno nie widziałam!-uradowała się mamusia Lisa.
-Witaj mamo.Możesz mi powiedzieć co robiłaś w kuchni?Szpiegujesz mnie czy co?
-Ależ skądże!Patrzyłam tylko czy moja córka nie posunęła się za daleko.-oznajmiła z oburzoną miną.
-MAMO....-syknęłam-O co Ci chodzi?
-Jak to o co?O Twojego nowego chłopaka!
-Omg...ja przecież nie mam chłopaka!Mario jest moim przyjacielem!-wkurzyłam się.
-Hm..Mario powiadasz...a skąd pochodzi?
-Z Chorwacji mamo.-odburknęłam.
-Ile ma lat?-nie dawała mi spokoju mamuśka.
-Jeżeli juz tak chcesz wiedzieć to 27.
-Boże Liliano!A Ty masz 20!To aż siedem lat różnicy!Oj coś czuję ze zostanę w Monachium na dłużej!Droga panno zabraniam Ci się z nim spotykać!-zadecydowała.
-Nie masz praw!Jestem pełnoletnia i mogę robić to co mi się podoba!-krzyknęłam,pobiegłam do mojego pokoju i się rozpłakałam......
piątek, 8 lutego 2013
6.Milutkie powitanko
-Hej.-przywitałam się z Mario buziakiem w policzek.-Jest już nasza gwiazdka?
-Siemka.Jeszcze nie ale za chwilkę powinien łaskawie przyjechać.-oznajmił.
I nie mylił się.Zjawił się Robert Lewandowski.
-Więc tak jak wiecie Robert jest od dzisiaj naszym nowym napastnikeim.Przywitajcie go brawami!-zapowiedział trener.
-Hm,nie dziwi Cię że tylko my nie przywitaliśmy Lewcia?-zaczęłam się śmiać.
-No wiesz trochę tak.Reszta chce się podlizać Pepowi dlatego go słuchają.Zdecydowanie wolałem Juppa.
-Ja też!-zgodziłam się z Mario.
-Dobrze a teraz Ci którzy chcą Roberta w Bayernie ustawią się za mną a Ci którzy nie niech pozostaną na swoich miejscach.
Na swoim miejscu zostałam tylko ja i Mario.
-Proteścik?-zawołała Evelyn z trybun.
-Tak.-odpowiedziałam.
-A więc?Dlaczego nie chcecie tu Roberta?-pytał Pep.
-Gdyż grać kompletnie nie umie.Popisuje się.Udaje bohatera którym WCALE nie jest.Zastanawia mnie tylko jedno.Dlaczego w reprezentacji Polski nie strzela tak jak w Borussi.To jest Niemiecki snajper?Kpina.-wypowiedziałam się.
-Pełna zgoda.-odpowiedział Mario.
Przez drużynę przeszedł szmer szeptów po czym nareszcie odezwał się Thomas.
-Zgadzamy się z Lilą.-rzekł i cała drużyna stanęła po mojej stronie.
-Aha,rozumiem.Bunt grupowy.Kontuujcie trening.-rzekł Guardiola.
-No!Buncik to podstawa!-krzyknęła Evelyn.
Po treningu szybko wróciłam do domu.Miałam przecież dzisiaj iść do miasta z Mario więc musiałam się przygotować....
Sorki że taki krótki ale weny nie mam ;*
-Siemka.Jeszcze nie ale za chwilkę powinien łaskawie przyjechać.-oznajmił.
I nie mylił się.Zjawił się Robert Lewandowski.
-Więc tak jak wiecie Robert jest od dzisiaj naszym nowym napastnikeim.Przywitajcie go brawami!-zapowiedział trener.
-Hm,nie dziwi Cię że tylko my nie przywitaliśmy Lewcia?-zaczęłam się śmiać.
-No wiesz trochę tak.Reszta chce się podlizać Pepowi dlatego go słuchają.Zdecydowanie wolałem Juppa.
-Ja też!-zgodziłam się z Mario.
-Dobrze a teraz Ci którzy chcą Roberta w Bayernie ustawią się za mną a Ci którzy nie niech pozostaną na swoich miejscach.
Na swoim miejscu zostałam tylko ja i Mario.
-Proteścik?-zawołała Evelyn z trybun.
-Tak.-odpowiedziałam.
-A więc?Dlaczego nie chcecie tu Roberta?-pytał Pep.
-Gdyż grać kompletnie nie umie.Popisuje się.Udaje bohatera którym WCALE nie jest.Zastanawia mnie tylko jedno.Dlaczego w reprezentacji Polski nie strzela tak jak w Borussi.To jest Niemiecki snajper?Kpina.-wypowiedziałam się.
-Pełna zgoda.-odpowiedział Mario.
Przez drużynę przeszedł szmer szeptów po czym nareszcie odezwał się Thomas.
-Zgadzamy się z Lilą.-rzekł i cała drużyna stanęła po mojej stronie.
-Aha,rozumiem.Bunt grupowy.Kontuujcie trening.-rzekł Guardiola.
-No!Buncik to podstawa!-krzyknęła Evelyn.
Po treningu szybko wróciłam do domu.Miałam przecież dzisiaj iść do miasta z Mario więc musiałam się przygotować....
Sorki że taki krótki ale weny nie mam ;*
5.Transfer i kłótnia
-Dobra ja spadam na trening.-zawołałam i wyszłam.
Lecz na treningu nowy trener Bayernu,Pep Guardiola przekazał nam szokującą wiadomość.
-Mario Gomez odchodzi z Bayernu do Borussi.W jego miejsce przychodzi Robert Lewandowski.
I w jednej chwili przez cały stadion przeszedł nieszczęśliwy okrzyk piłkarzy.Można było usłyszeć lamenty typu : o nie ciota,lewandowski panienka itp.
Sama nie byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy.W głębi ducha czułam że nastały ciężkie czasy dla Bayernu.
Nienawidziłam Lewego.I niestety będę go spotykała codziennie.Po treningu czekała na mnie dziewczyna Gomeza która wróciła wczoraj z Hiszpanii.
-Możesz mi to wytłumaczyć?!-wrzasnęła Silvia pokazując mi gazetę ze mną i z jej chłopakiem na okładce.
-No co?Ja i Mario na spacerze.Czy jest w tym coś złego?-nie rozumiałam o co jej chodzi.
-Ty chcesz mi odbić Mario!-żaliła się.
-Ja?!Nigdy!Jesteśmy tylko przyjaciółmi!
-Jasne!Wyrywasz mi chłopaka!
-Ty niuńka jak masz problem to do psychologa idź a nie emocje na Lilce wyładowujesz.-wtrącił się Mario Mandzukić.
-Ja...-słowa Mario wmurowały Silvię.
-Spadaj laska.-zakończył.-Wszystko w porządku?-zapytał mnie z uśmiechem.
-Tak,tak dzięki.Wiesz,uważałam ją za miłą dziewczynę.
-Pozory mylą.Jest poprostu zazdrosna że taka ładna dziewczyna jak Ty przyjaźni się z jej chłopakiem
-Hahaha ja ładna?Dobry żart.-śmiałam się.
-Nie żart tylko prawda.-powiedział zapatrzony we mnie Mandzukić.....
*trzy godziny później*
-Spotkamy się jutro?-zapytał Mario kiedy odprowadził mnie do domu.
-Jasne.Heh chyba pobiliśmy rekord.Przed stadionem gadaliśmy przez 3 godziny.
-No chyba haha.W takim razie do jutra.Przyjadę po Ciebie o 13.Pójdziemy do miasta ok?
-Pewnie.To do jutra.-pożeganłam się z Mario i weszłam do domu.
-Manu?-zapytałam wchodząc do salonu.
-Jestem,jestem.-usłyszałam i zauważyłam mojego brata siedzącego na dywanie i grajacego w Fifę.
-No tak.Wieczory Manu kiedy Kathrin nie ma w domu?FIFA 13.-rzekłam i poszłam do siebie do pokoju.Postanowiłam się ogarnąć i poszłam do łazienki.
Dziesięć minut później siedziałam na łóżku rozczesując włosy kiedy dostałam SmSa.Odłożyłam szczotkę na bok i wzięłam telefon do ręki.
-Hej śpisz już? ;) -to był sms od Mario.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odpisałam :
-Jeszcze nie.A co?Już tęsknisz?
-No można by tak powiedzieć...jutro przyjeżdża ta gwiazdka Lewandowski...
-Tak?No nie.Oj wyczuwam naszą jutrzejszą głupawkę..xD.-odpisałam.
-Heh,no raczej!My już go miło powitamy...dobra jeżeli mamy jutro go ''Serdecznie'' przywitać to idę spać.Tobie też razdzę.No to dobranoc i do jutra na treningu... ;3
-Oki.Dobranoc...-odpisałam a na mijej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Schowałam telefon pod poduszkę i momentalnie zasnęłam z myślą że jutro znowu spotkam się z Mario....
Lecz na treningu nowy trener Bayernu,Pep Guardiola przekazał nam szokującą wiadomość.
-Mario Gomez odchodzi z Bayernu do Borussi.W jego miejsce przychodzi Robert Lewandowski.
I w jednej chwili przez cały stadion przeszedł nieszczęśliwy okrzyk piłkarzy.Można było usłyszeć lamenty typu : o nie ciota,lewandowski panienka itp.
Sama nie byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy.W głębi ducha czułam że nastały ciężkie czasy dla Bayernu.
Nienawidziłam Lewego.I niestety będę go spotykała codziennie.Po treningu czekała na mnie dziewczyna Gomeza która wróciła wczoraj z Hiszpanii.
-Możesz mi to wytłumaczyć?!-wrzasnęła Silvia pokazując mi gazetę ze mną i z jej chłopakiem na okładce.
-No co?Ja i Mario na spacerze.Czy jest w tym coś złego?-nie rozumiałam o co jej chodzi.
-Ty chcesz mi odbić Mario!-żaliła się.
-Ja?!Nigdy!Jesteśmy tylko przyjaciółmi!
-Jasne!Wyrywasz mi chłopaka!
-Ty niuńka jak masz problem to do psychologa idź a nie emocje na Lilce wyładowujesz.-wtrącił się Mario Mandzukić.
-Ja...-słowa Mario wmurowały Silvię.
-Spadaj laska.-zakończył.-Wszystko w porządku?-zapytał mnie z uśmiechem.
-Tak,tak dzięki.Wiesz,uważałam ją za miłą dziewczynę.
-Pozory mylą.Jest poprostu zazdrosna że taka ładna dziewczyna jak Ty przyjaźni się z jej chłopakiem
-Hahaha ja ładna?Dobry żart.-śmiałam się.
-Nie żart tylko prawda.-powiedział zapatrzony we mnie Mandzukić.....
*trzy godziny później*
-Spotkamy się jutro?-zapytał Mario kiedy odprowadził mnie do domu.
-Jasne.Heh chyba pobiliśmy rekord.Przed stadionem gadaliśmy przez 3 godziny.
-No chyba haha.W takim razie do jutra.Przyjadę po Ciebie o 13.Pójdziemy do miasta ok?
-Pewnie.To do jutra.-pożeganłam się z Mario i weszłam do domu.
-Manu?-zapytałam wchodząc do salonu.
-Jestem,jestem.-usłyszałam i zauważyłam mojego brata siedzącego na dywanie i grajacego w Fifę.
-No tak.Wieczory Manu kiedy Kathrin nie ma w domu?FIFA 13.-rzekłam i poszłam do siebie do pokoju.Postanowiłam się ogarnąć i poszłam do łazienki.
Dziesięć minut później siedziałam na łóżku rozczesując włosy kiedy dostałam SmSa.Odłożyłam szczotkę na bok i wzięłam telefon do ręki.
-Hej śpisz już? ;) -to był sms od Mario.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odpisałam :
-Jeszcze nie.A co?Już tęsknisz?
-No można by tak powiedzieć...jutro przyjeżdża ta gwiazdka Lewandowski...
-Tak?No nie.Oj wyczuwam naszą jutrzejszą głupawkę..xD.-odpisałam.
-Heh,no raczej!My już go miło powitamy...dobra jeżeli mamy jutro go ''Serdecznie'' przywitać to idę spać.Tobie też razdzę.No to dobranoc i do jutra na treningu... ;3
-Oki.Dobranoc...-odpisałam a na mijej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Schowałam telefon pod poduszkę i momentalnie zasnęłam z myślą że jutro znowu spotkam się z Mario....
czwartek, 7 lutego 2013
Rozdział 4 ^^
2 dni przed meczem z Arsenalem trener poprosił mnie żebym przygotowała drużynę psychicznie do meczu. Udałam się więc na murawę.
-Cześć chłopaki!-zawołałam radośnie.
-Dzień dobry pani Badstuber-krzyknęli chórkiem.
-Echh, może jeszcze głośniej, bo w Mongolii was nie słyszeli? A poza tym nie jestem panią Badstuber!
-Okey,okey.- zawołali z uśmiechem Bawarczycy.
-No więc jestem tu by porozmawiać z Wami o meczu z Arsenalem. Musicie przygotować się na każdy wynik, chociaż mam nadzieję że wygracie.
-No jasne! Zmieciemy ich z powierzchni ziemi!-zawołał Jerome a reszta mu zawtórowała.
-Nie bądźcie tacy do przodu, bo was z tyłu zabraknie! Ale pamiętajcie, w czasie meczu wszystko może się zdarzyć. Więc chłopaki, musicie się skupić na taktyce. Jeżeli będziecie rozkojarzeni, piłka sama wam ucieknie z pod nóg. Pogadaliśmy jeszcze pół godziny, a potem chłopacy rozeszli się do szatni, szczebiocząc wesoło. Po pracy byłam umówiona z Lilly na kawę. Do kawiarni przyszłam trochę spóźniona, ponieważ musiałam uporządkować papiery
-Hej Evy, wreszcie jesteś!
-Hej kochana! Musiałam uporządkować papiery.
-Spokojnie, nic się nie stało- odpowiedziała z uśmiechem.
-Co tam u ciebie?
-No oprócz Toniego nic nowego...
-Ech, musiał się uwziąć na ciebie?
-Jak widać. Co tam u ciebie i Holgera-zapytała z uśmiechem piłkarka
-Ty też nie dasz mi spokoju?
-Nie dam! Mów!
-No więc...- w tym momencie zadzwonił mój telefon.-Przepraszam muszę odebrać, to trener. Okazało się że na treningu Holger doznał kontuzji i nie leci do Londynu. Poprosił żebym do niego wpadła, zanim znowu wpadnie w depresję.
-I co chciał?-zapytała Lilly gdy skończyłam rozmowę.
-Żebym wpadła do Holgera bo ma kontuzję.
-On to zawsze sobie coś zrobi...- westchnęła moje przyjaciółka.
-Ej, skoro nie ma Philippa, to może wpadniesz do mnie na noc?
-Z miłą chęcią. Ale czy ty nie idziesz do Badstubera?
-A może wezmę go ze sobą? Chyba, że masz coś przeciwko...
-Nie mam.- uśmiechnęła się życzliwie- To ja już pójdę po swoje rzeczy, spotkamy się pod twoim mieszkaniem za 20 minut.
-Okay. Ja jadę po Holgera. Po parunastu minutach byłam już pod jego domem. Zapukałam parę razy, ale nikt nie otwierał drzwi, więc niepewnie nacisnęłam klamkę.
-Holger! Jesteś tu?-zawołałam wchodząc do mieszkania piłkarza. Nie odpowiedział, więc udałam się do jego sypialni. Zastałam go tam siedzącego na łóżku.
-Cześć.-przywitałam się niepewnie i usiadłam koło niego.- Co się dzieje?
-Nic
-No ale widzę.
-Jestem wściekły na siebie, że nie pomogę im wygrać!
-Ale to nie twoja wina.
-Moja! Poza tym co ty o tym wiesz. Bardzo chciałem im pomóc!
-Skąd wiesz że nie wiem?! Ty jeszcze wrócisz od gry! Ja nie! Nie gram już od 2 lat! I niby nie wiem jak to jest!- krzyknęłam na odchodne i wybiegłam z domu piłkarza. Rozpłakałam się ze złości. Po chwili ujrzałam Holgera biegnącego w moim kierunku. Próbowałam wsiąść do auta ale mnie powstrzymał.
-Evelyn, ja... nie chciałem żebyś przeze mnie płakała! Nie wiedziałem. Wybacz mi.
-Nie miałeś jak wiedzieć. Wybaczam ci.
-Dziękuję.-powiedział i przytulił mnie.- A tak właściwie to po co przyjechałaś.
-Yymm... zapytać czy nie wpadłbyś do mnie i Lilly... No wiesz, nie lubię być sama...
-Hahahahaahaha. Dobra, wezmę tylko parę rzeczy. Idziesz ze mną czy zostajesz?
-Idę, idę, tylko auto zamknę. Po drodze Holger zapytał:
-Mogę wiedzieć co przerwało twoją karierę?
-Możesz. Podczas jednego meczu na skutek faulu, doznałam wieloodłamowego złamania lewej nogi. Musieli wstawić mi parę śrub i blaszkę. Byłam lewonożna, więc...
-Aha. Ja już wszystko wziąłem, możemy jechać. Wsiedliśmy i pojechaliśmy. Pod mieszkaniem czekała Lilly.
-No wreszcie! Czekam na was już z pół godziny!
-Cześć Lilka! Sorry, ale wynikło między nami małe nieporozumienie- tłumaczył Holger.
-Ahhaa... No ale możemy już wejść? Zimno mi!
-Już, nie bulwersuj się! -powiedziałam otwierając drzwi.- Chodźcie, zaprowadzę was do waszych pokoi.
Później oglądaliśmy długo filmy i graliśmy w FIFę. Rano obudziłam się na kanapie. Korzystając z tego, że nie mam nic do zrobienia, włączyłam tablet i sprawdzałam Facebooka. Na mojej tablicy znalazłam zdjęcie wrzucone przez Lilianę godzinę wcześniej. Na zdjęciu widniałam ja, śpiąca w objęciach Holgera.
-Lilka! Chodź tu!-wrzasnęłam
-Pali się czy co? Gdy dziewczyna usiadła koło mnie, odwróciłam ekran w jej stronę.
-Aaa, o to chodzi! Myślałam że coś się stało. No ale przyznaj, wyglądacie tu uroczo.
-Tia...-westchnęłam. -A tak właściwie to gdzie jest Holger?
-Oo, stęskniłaś się?-odpowiedziała z szelmowskim uśmiechem.-Wysłałam go do sklepu. Aha i wiesz że szeptał twoje imię przez sen?-dodała wychodząc.
-Serio?- w tym momencie Holger wrócił.-Hej Holger! Wiesz że Lilly wrzuciła na fejsa nasze zdjęcie?
-Wiem. Ślicznie wyszłaś.-powiedział i obdarzył mnie uroczym uśmiechem.
-Cześć chłopaki!-zawołałam radośnie.
-Dzień dobry pani Badstuber-krzyknęli chórkiem.
-Echh, może jeszcze głośniej, bo w Mongolii was nie słyszeli? A poza tym nie jestem panią Badstuber!
-Okey,okey.- zawołali z uśmiechem Bawarczycy.
-No więc jestem tu by porozmawiać z Wami o meczu z Arsenalem. Musicie przygotować się na każdy wynik, chociaż mam nadzieję że wygracie.
-No jasne! Zmieciemy ich z powierzchni ziemi!-zawołał Jerome a reszta mu zawtórowała.
-Nie bądźcie tacy do przodu, bo was z tyłu zabraknie! Ale pamiętajcie, w czasie meczu wszystko może się zdarzyć. Więc chłopaki, musicie się skupić na taktyce. Jeżeli będziecie rozkojarzeni, piłka sama wam ucieknie z pod nóg. Pogadaliśmy jeszcze pół godziny, a potem chłopacy rozeszli się do szatni, szczebiocząc wesoło. Po pracy byłam umówiona z Lilly na kawę. Do kawiarni przyszłam trochę spóźniona, ponieważ musiałam uporządkować papiery
-Hej Evy, wreszcie jesteś!
-Hej kochana! Musiałam uporządkować papiery.
-Spokojnie, nic się nie stało- odpowiedziała z uśmiechem.
-Co tam u ciebie?
-No oprócz Toniego nic nowego...
-Ech, musiał się uwziąć na ciebie?
-Jak widać. Co tam u ciebie i Holgera-zapytała z uśmiechem piłkarka
-Ty też nie dasz mi spokoju?
-Nie dam! Mów!
-No więc...- w tym momencie zadzwonił mój telefon.-Przepraszam muszę odebrać, to trener. Okazało się że na treningu Holger doznał kontuzji i nie leci do Londynu. Poprosił żebym do niego wpadła, zanim znowu wpadnie w depresję.
-I co chciał?-zapytała Lilly gdy skończyłam rozmowę.
-Żebym wpadła do Holgera bo ma kontuzję.
-On to zawsze sobie coś zrobi...- westchnęła moje przyjaciółka.
-Ej, skoro nie ma Philippa, to może wpadniesz do mnie na noc?
-Z miłą chęcią. Ale czy ty nie idziesz do Badstubera?
-A może wezmę go ze sobą? Chyba, że masz coś przeciwko...
-Nie mam.- uśmiechnęła się życzliwie- To ja już pójdę po swoje rzeczy, spotkamy się pod twoim mieszkaniem za 20 minut.
-Okay. Ja jadę po Holgera. Po parunastu minutach byłam już pod jego domem. Zapukałam parę razy, ale nikt nie otwierał drzwi, więc niepewnie nacisnęłam klamkę.
-Holger! Jesteś tu?-zawołałam wchodząc do mieszkania piłkarza. Nie odpowiedział, więc udałam się do jego sypialni. Zastałam go tam siedzącego na łóżku.
-Cześć.-przywitałam się niepewnie i usiadłam koło niego.- Co się dzieje?
-Nic
-No ale widzę.
-Jestem wściekły na siebie, że nie pomogę im wygrać!
-Ale to nie twoja wina.
-Moja! Poza tym co ty o tym wiesz. Bardzo chciałem im pomóc!
-Skąd wiesz że nie wiem?! Ty jeszcze wrócisz od gry! Ja nie! Nie gram już od 2 lat! I niby nie wiem jak to jest!- krzyknęłam na odchodne i wybiegłam z domu piłkarza. Rozpłakałam się ze złości. Po chwili ujrzałam Holgera biegnącego w moim kierunku. Próbowałam wsiąść do auta ale mnie powstrzymał.
-Evelyn, ja... nie chciałem żebyś przeze mnie płakała! Nie wiedziałem. Wybacz mi.
-Nie miałeś jak wiedzieć. Wybaczam ci.
-Dziękuję.-powiedział i przytulił mnie.- A tak właściwie to po co przyjechałaś.
-Yymm... zapytać czy nie wpadłbyś do mnie i Lilly... No wiesz, nie lubię być sama...
-Hahahahaahaha. Dobra, wezmę tylko parę rzeczy. Idziesz ze mną czy zostajesz?
-Idę, idę, tylko auto zamknę. Po drodze Holger zapytał:
-Mogę wiedzieć co przerwało twoją karierę?
-Możesz. Podczas jednego meczu na skutek faulu, doznałam wieloodłamowego złamania lewej nogi. Musieli wstawić mi parę śrub i blaszkę. Byłam lewonożna, więc...
-Aha. Ja już wszystko wziąłem, możemy jechać. Wsiedliśmy i pojechaliśmy. Pod mieszkaniem czekała Lilly.
-No wreszcie! Czekam na was już z pół godziny!
-Cześć Lilka! Sorry, ale wynikło między nami małe nieporozumienie- tłumaczył Holger.
-Ahhaa... No ale możemy już wejść? Zimno mi!
-Już, nie bulwersuj się! -powiedziałam otwierając drzwi.- Chodźcie, zaprowadzę was do waszych pokoi.
Później oglądaliśmy długo filmy i graliśmy w FIFę. Rano obudziłam się na kanapie. Korzystając z tego, że nie mam nic do zrobienia, włączyłam tablet i sprawdzałam Facebooka. Na mojej tablicy znalazłam zdjęcie wrzucone przez Lilianę godzinę wcześniej. Na zdjęciu widniałam ja, śpiąca w objęciach Holgera.
-Lilka! Chodź tu!-wrzasnęłam
-Pali się czy co? Gdy dziewczyna usiadła koło mnie, odwróciłam ekran w jej stronę.
-Aaa, o to chodzi! Myślałam że coś się stało. No ale przyznaj, wyglądacie tu uroczo.
-Tia...-westchnęłam. -A tak właściwie to gdzie jest Holger?
-Oo, stęskniłaś się?-odpowiedziała z szelmowskim uśmiechem.-Wysłałam go do sklepu. Aha i wiesz że szeptał twoje imię przez sen?-dodała wychodząc.
-Serio?- w tym momencie Holger wrócił.-Hej Holger! Wiesz że Lilly wrzuciła na fejsa nasze zdjęcie?
-Wiem. Ślicznie wyszłaś.-powiedział i obdarzył mnie uroczym uśmiechem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)