niedziela, 10 lutego 2013
7.Kino i wizyta mamuśki...
-Manuel wychodzę!-krzyknęłam do brata który w salonie grał w Fifę.
-Zaraz,zaraz a Ty gdzie?-zapytał Manu błyskawicznie wstając z dywanu.
-Do miasta.A co?Książkę piszesz że muszę Ci się spowiadać?
-Nie no...tylko wróć o przyzwoitej porze bo mamuśka dzisiaj przyjeżdża.
-Co?!No dobra postaram się być na 17.-odrzekłam,zamknęłam drzwi i wyszłam.
Przed domem czekał na mnie Mario.
-Hej,co masz taką minę?-zapytał.
-Ech...mamusia przyjeżdża dzisiaj.Będe musiała wysłuchiwać jej mądrości życiowych.
-Współczuję.Jak dobrze że moja mamuśka w Chorwacji mieszka i nie często mnie odwiedza.
-Dzięki.Ty to masz fajnie.-odrzekłam
-Oj nie przesadzaj.Idziemy do kina?-zmienił temat Mario.
-Jasne.-odpowiedziałam bez zastanowienia.-Na co?
-Może horrorek?
-Z miłą chęcią!-odrzekłam.
*w kinie*
-Lila!!-powiedział Mandzu.
-Co?
-Patrz kto tam jest.-rzekł i wskazał na...Lewego.
-Hahahaha-wybuchnęłam śmiechem.
-Lewcio w kinie?Że też nie boi się z tym ryjem gdzieś pokazać....
-Hahaha właśnie...
-Dobra chodźmy na ten film.-rzekł Mario.
*2 godziny później*
-Szkoda że nie możemy spędzić ze sobą całego dnia...
-No niestety.Mamuśka wzywa.-na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze.
-Nie martw się.jakoś przeżyjesz.-próbował pocieszyć mnie Mandzu.
-Ale cięzko będzie.Oki,to do jutra.Paa..-rzekłam,dałam Mario buziaka w policzek i niechętnie weszłam do domu.W salonie czekał Manu.
-Ej a mama gdzie?-zapytałam rzucając torbę na ziemię.
-W kuchni.Obserwowała czy idziesz.
-No świetnie.Wszystko widziała,-złapałam się za głowę i cicho weszłam do kuchni.
-Liluś córeczko!Jak ja Cię dawno nie widziałam!-uradowała się mamusia Lisa.
-Witaj mamo.Możesz mi powiedzieć co robiłaś w kuchni?Szpiegujesz mnie czy co?
-Ależ skądże!Patrzyłam tylko czy moja córka nie posunęła się za daleko.-oznajmiła z oburzoną miną.
-MAMO....-syknęłam-O co Ci chodzi?
-Jak to o co?O Twojego nowego chłopaka!
-Omg...ja przecież nie mam chłopaka!Mario jest moim przyjacielem!-wkurzyłam się.
-Hm..Mario powiadasz...a skąd pochodzi?
-Z Chorwacji mamo.-odburknęłam.
-Ile ma lat?-nie dawała mi spokoju mamuśka.
-Jeżeli juz tak chcesz wiedzieć to 27.
-Boże Liliano!A Ty masz 20!To aż siedem lat różnicy!Oj coś czuję ze zostanę w Monachium na dłużej!Droga panno zabraniam Ci się z nim spotykać!-zadecydowała.
-Nie masz praw!Jestem pełnoletnia i mogę robić to co mi się podoba!-krzyknęłam,pobiegłam do mojego pokoju i się rozpłakałam......
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciekawe jak mama namiesza
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że wszystko będzie dobrze :)
Świetny blog, uwielbiam go
"Lewcio w kinie?Że też nie boi się z tym ryjem gdzieś pokazać...." hahaha jebłam <3
Ne dobra mamusia :c
OdpowiedzUsuńFOCH NA NIĄ ! :D
Piszcie, jaram się tą historią < jak i każdą Waszą > *o*